Dyskusje z teatrotalibami nie mają oczywiście sensu - z założenia - tu trzeba by mieć kwalifikacje medyczne a pacjent winien leżeć na kozetce - a w skrajnych przypadkach - jak choćby reżysera ("ambitnego" oczywiście) Grzegorza B. - pacjent winien zostać przyodziany w gustowny kaftanik z długimi rękawami związanymi na plecach.
Natomiast dyskusje między "naukowcami " są efektem swoistego współzawodnictwa w wyszukiwaniu rzekomych fałszerstw przestępczych (oczywiście) komisji MAK/KBWL. Tu nie jestem pewien, czy rzeczywiście w każdym przypadku potrzebna jest kozetka - nie wspominając o kaftaniku...
Może wystarczy zastąpienie „wiedzy" z wikipedii nieco solidniejszymi umiejętnościami..
Ale i to chyba by nie pomogło "zamachistom naukawym " obciążonym chyba wręcz genetycznie kompletnym brakiem koniecznej zdolności odruchowego wręcz stosowania brzytwy Ockhama.
Zabawną kategorią "dyskusji" jest np. rozważanie wypocin bezczelnego duńskiego ignoranta/paraeksperta przez niewątpliwie kompetentnego blogera Forda Prefecta z udziałem wikopochodnego zapaleńca (teatrotaliba?) Peemki. Oto toczy się wymiana zdań - bynajmniej nawet nie na temat katastrofy - ale na temat dość zawiłych banialuk przedstawianych bezczelnie jako analiza przez tego chyba wynajętego duńskiego "para- eksperta”...
Dlaczego akurat tę dyskusję uważam za szczególnie zabawną? No, bo wyobraźcie sobie, szanowni humaniści, do których w zasadzie adresuję moje tu "notki", że w szkole "pani od polskiego" ocenia wypracowanie Jasia gimnazjalisty zaczynające się tak:
"Juliósz Słowadzki napisał Ode do Młodości która stała się chymnem Młodej Polski"
I ta Pani - miast postawić Jasiowi pałę - zaczyna dyskusję (z tym Jasiem) o modernizmie ...
To prawda, że także wszyscy inni "paraeksperci " ZP zdają się być na poziomie Jasia, o którym wyżej - ale akurat ten pokazuje to w sposób niepowtarzalnie, naiwnie otwarty - rzekł bym - "udokumentowany".
No i jest to Jasio autentycznie duński - a nie jakiś tam kolega Antoniego, który (taki kolega) nie zdaje sobie jakoś sprawy - że oprócz pomocy w ogłupianiu masy naiwnych - dostarcza także paliwa amerykańskim „Polish jokes" - dowcipom o specyficznej rzekomo głupocie Polaków. Nic nie wiem o popularności takich dowcipów o Duńczykach...
No, może w Szwecji?
A dyskusja P. i F. sama w sobie ma też charakter wręcz humorystyczny. Obliczania i badanie rozkładu siły nośnej jest konieczne, opanowane, zestandaryzowane, banalne od lat kilkudziesięciu. Równania Prandtla i Multhoppa prześladowały studentów i dawały zatrudnienie obliczeniowcom już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Zastosowanie tu techniki cyfrowej jednocześnie daje tu korzyść w postaci szybkości i dokładności rozwiązań – ale też stwarza możliwość efektu dawania małpie brzytwy. Taki efekt wystąpił w przypadku Duńczyka.
Warto zaznaczyć, że w realnym świecie takie obliczenia prowadzi się zasadniczo w celu optymalizacji konstrukcji, nie w celu badania wpływu urwania jakiejś tam części skrzydła.
NOWE WYDARZENIE
W kontekście ostatniej katastrofy Airbusa i poprzedniej tragedii nad Ukrainą - wyjątkowo jaskrawo wyróżnia się akcja nie tyle sekty, co kategorii osobników zasługujących na nazwę bezwzględnych drani.
Mam na myśli ostatnie wystąpienia różnych paniuś i panów – w tym najemnego ‘eksperta” - na forum Parlamentu Europejskiego..
Tu nie pomoże ani kaftan bezpieczeństwa, ani pogłębienie wiedzy.
Nie wyobrażam sobie innej reakcji normalnych ludzi – jak wstręt i pogarda.