Z katastrofą smoleńską związane są dwa rodzaje bredni "zamachowych".
A. Różne wersje typu FYM (czy jakoś tak) polegające na hipotezie inscenizacji katastrofy, której (katastrofy) nigdy TAM nie bylo. W tym celu dokonano niby niezliczonej liczby różnego rodzaju fałszerstw. Zaletą tej rodziny bredni (wyznawcą był tu nawet jeden kandydat na prezydenta !) jest ich tak piramidalna absurdalność, ze osoby przeciętnie normalne nie próbują tu nawet dyskutować.
B. Oficjalna " teoria" tak zwanego "zespołu parlamentarnego", gdzie mieszanina nieuków, oszustów i oszołomów tworzy historyjkę wybuchów, nawet ją jeden q..... Profesor światowiec nazywa w języku obcym "controlled demolition" (fajnie mądrze brzmi,prawda?) a profesor kryptolog matematyczny popisuje znajomością aerodynamiki i wybuchów... Zaletą tej bredni "teorii" jest to, ze pozornie posługuje się metodami klasycznej mat/fiz, dostępnej niby nawet w szkole średniej. Ale pozostają bredniami, ilustrowanymi rysunkiem z jednej moich poprzednich notek. Wklęsłość ZIEMI uzasadniana się tam badaniem zużycia butów w armii cesarstwa Austro-Węgier (Szwejk ) :)))
No i ciekawe, który zestaw bredni zostanie użyty jako kamień węgielny nowego PAŃSTWOWEGO zespołu badawczego. Oba lokują - w pewnym sensie- nasz kraj wśród plemion górnej Amazonii. Daleko za Koreą Płn.
Komentarze